avatar
9.10.2019, 00:55
Niziolek Robert
Mantra M7 ML logoMantra M7 ML
487.78
3.67
2.97
8.10.201906:5818:46
10h 41min
Przeszczesliwy ;) opis jutro, ale ze to sie udalo to cud i w ogole jazda bez trzymanki, a niby mialem wszystko gotowe.... :D warun przegiecie na beli mialem 104kmh :D [ ] Tacima, puki co matka rekordów świata, ziemia obiecana paralotniarzy, niebo na ziemi :) właściwie to trafiamy tu na pare godzin do nieba :p No ale dość fantazji i teraz opiszę trochę mój lot. [ ] Istotne w nim było przygotowanie i nastawienie. Tu chciałem podziękować mojej Moniś za słowa "klucz" które mnie odpowiednio umotywowały, ze skoro tyle o tym mówię to poprostu to w końcu zrób. Niby proste ale trafiły we mnie jak piorun. Do tego zresetowałem swoje istawienia fabryczne i wrociłem mentalnie do najlepszego mojego okresu latania. Pdzypomniałem sobie po kolei co mam robić i wykorzystałem to w 99% bo na moment dopadł mnie kryzys i chciałem trochę "odwalić" [ ] [ ] Chciałem też przy okazji podziękować współorganizatorom nadal trwającego wyjazdu wyjazdu - Dai Anzolin, Wojtkowi Kaflowi i Arturowi Bednarczykowi, bo inaczej mnie by tu nie było :) [ ] Myślałem że mam wszystko gotowe, odpalam wario, startuje. Wario nie działa, a wczoraj sprawdzałem 100%, panika, szybka zwitka mocna w dół, wingovery, nie ma opcji, nie wyladuje, żeby zmienić baterie... Całe szczęście po wielu jiz przygodach tego typu przypominam sobie, że mam pożyczoną małą pikawkę od Rafała Lipy ( stopy mu za to całować powinienem, ale skończy się jedynie na butli capirinha :p Odpala ją, jestem uratowany, ale okazuje sie że pika z opoźnieniem, jestem kompletnie rozstrojony i nie czaje czy już się wznoszę czy nie, mimo że pika, dodatkowo jak na złość xctrack wariuje i pokazuje opadanie, kiedy pikawka pika, ogłupieć idzie. Nie wiem co kłamie. Pikawkę ledwo słyszę. No to po słuchaniu muzyki, sciszam ją i prubuje nasłuchiwać pikawkę. Odpalam szybko drugi telefon, xctracka, wrazie gdyby pierwszy by wysiadł zeby mieć drugiego traka. Tego dnia prognozowane było od 5 do 12 ms wiec startuje jiz o 5.57! (Widno robi się o 5tej !) Wisze na żaglu przez pół godziny nic się nie dzieje. Około 6.45 średnie piętro odsuwa się w tył i rusza powoli terma. Wiatr narasta, od 7 przebijam sie na 2/3 belki, który trzymam przez nastepne pół godziny. Postępowa 2-4kmh, czasem wsteka. Brazylijczycy łapią bazę iodchodzą, ja zostaje sam i szukam podstawy. O 7.30 łapię ją i ruszam nad plato, najtrudniejszy odcinek z Tacimy z uwagi na małą różnicę miedzy terenem a podstawą, tego dnia i tak było ultra wysoko i miałem jakieś 600m do dyspozycji. Dryfuje w bąblu ile mogę i puszczam się nad plato. O dziwo znajduje tam pożądny jak na tę porę dnia komin, stabilne 1,5 ;p i wykręcam bazę, ruszam pod szlakiem i jestem za plato. Było to praktycznie najłatwiejesze przelecenie plato jakie tu miałem :) Lecę sam i super, zero ciśnienia, aby tylko szanować wszystko i cały czas trzymam się pod chmurami, trafiam na dwa szlaki, i zasuwam jak dziki, bez beli 80+, w końcu sprawdzam ile będzie na full, wciskam i widzę max 104kmh. No to jest grubo, ale mega spokojnie wiec biorę drugi telefon i chcę trzasnąć fotę, ale nie zdążam bo wlatuję w następny komin. Jestem przy plato z wiatrakami ( jest ich jak grzybów po deszczu) i obawiam się, że będą mieszać termę więc podkręcam pierdy, aby trzymać wysokość. Na końcu plato jestem na 300m nad gruntem i muszę rzucić się na dość długą zawietrzną z brakiem miejsc do lądowania. Całe szczęscie na zawietrznaj trafiam spoko komin, a nie żadnego diabła, jakie lubią tam siedzieć wykręcam i jiz spokuj. Niestety chmury już prawie całkowicie znikają i zaczyna się 2 godzinna blacha, wiatr zwolnił, na liczniku bez beli 55_60kmh. Przed jeziorem stwierdzam więc, że to nie ma sensu, skręcam na północ żeby poleciec do Assu odwiedzić Juliano i Lestera. Widzę miasto w ktorym mogę wylądować, przed jeziorem, ale trafiam tam spoko komin podkręcam i lecę przez jezioro. Jakoś mnie tkneło, żeby zerknąć ile mam km, sprawdzam przeliczam, wychodzi ze srednia 45 okolo, nagle olśnienie, że możliwe jest 400. Przypominam sobie, to co powinienem mieć w myślach cały czas, że za chwilę warun może wrócić i reszta dnia może okazać się super warunem. Za jeziorem jednak w blaszce zjechałem do 300m i powoli zaczynałem rozglądać się za lądowaniem. Udało mi się jednak nad mokradłem z trawami znaleźć lekki komin i zaczałem podkręcać. W końcu na trasie zaczęły sie niemrawo pojawiać kłaczki :) o godzinie 12 sprawdzam a na liczniku 240. Gdzie mieliśmy założenie, zeby trzasnąć 400 to co najmniej musi byc 150 o tej godzinie, wiec było sporo na plus. Chmury powoli stawały sie coraz mocniejsze, wjezdzam pod jedną w końcu spoko i jadę do bazy stabilnym 5-6 ms. Na przeskoku walę "kawe" w żelu i rześki lecę dalej. No więc back in game zaczynam w koncu cisnąć belkę od chmury do chmury. Zaczyna przybywać kilometrów a jednocześnie motywacji, żeby się tylko utrzymać jak najdłużej. Na 360km najwieksza koncentracja tylko, zeby dokręcić jeszcze dwie podstawy. Powoli widzę Quixadę, Udaje się i wiem, że mam już 400 plus jestem wysoko, banan mega na twarzy, radość euforia i zaczynam już lecieć na relaksie, czyste flow i zabawa, jsst troche czasu na zdjecia i filmy, teraz jiz wiem, że ile jeszcze polece tyle polece to nie ważne, bawie się w kręcenie coraz słabszych noszeń i wyliczam o której muszę zacząć schodzić do lądowania. Wybija 17.25, mam prawie 2000m więc speed na maxa i zostaje najpiękniejsza prosta w moim życiu :) Wario już nie potrzebne, więc w końcu muza na maxa, zachodzące słońce podświetlające glajta od spodu i księżyc centralnie nade mną, zrobiły bajeczną otoczkę do tej końcówki lotu. Akurat na ten moment pusciłem sobie kawałek Noemi in my dreams. [ ] A miałem lądować o 11 w Assu..... ;D
flight map
Zdjęcia (6):
20191008_174517.jpg
20191008_173035.jpg
20191008_171603.jpg
20191008_155458.jpg
20191008_175041.jpg
20191008_173248.jpg
Szczegóły lotu:
Startowisko
Tacima
Data startu
8 października 2019 06:58:06
Data lądowania
8 października 2019 18:46:34
Czas lotu
10h 41min
Dystans
487.78 km
Lot prywatny
Nie
Lot niekonkursowy
Nie
Lot PPG
Nie