Kolejny lot - niedolot ;-) Dobrze, że działa autostop. Po przeskoku do Gemony, dobrze oświetlony i ogrzany stok wcale nie chcial mnie przygarnąć i pozostało zawijać się z powrotem. Jeszcze coś wykręciłem w drodze powrotnej, ale bylem już zdecydowanie za nisko. Miłe autostopowanie z Włoch do Słowenii. Z jednym Włochem odkryliśmy, że obydwaj mamy w domu 7 letnie Zosie ;-) - on wnuczke a ja córkę! W drugim aucie powoził szalony, szybki i po kilku browarach Włoch - paralotniarz, lat 60, latający tylko w zimie - no chyba, że coś źle po włosku zakapitowałem :-)W trzecim i czwartym aucie miłe pogawędki o lataniu. Ostatni odcinek na Camp Gabrje zawdzięczam Rysiowi i Miśkowi - dzięki chłopaki. Ciekawe co tam jutro się wydarzy...